Miałem możliwość przez kilka miesięcy
poeksperymentować z Wacherem urządzeniem mierzącym zmiany elektryczne
skóry związane z relaksacją - takim jakiego używał dr Zieliński w
swoich badaniach.
Urządzenie to daje porównywalne wyniki dla różnych osób stąd
eksperymenty z nim mogą być bardzo pouczające i ciekawe. Dr Paweł
Zieliński w artykule "Psychologiczne, pedagogiczne, socjalne i
medyczne wartości medytacji" przedstawia szereg wykresów
dokonanych za pomocą tego urządzenia i opisuje wyniki swoich badań
min pisze:
"Przy analizie zaprezentowanych dalej wykresów pomocne będą następujące
informacje. Oś pozioma jest osią czasu, a wartości zostały podane w
minutach. Oś pionowa - na wykresie odwrócona - przedstawia stopień
rozluźnienia, jednostki są umowne, im większa ich wartość, tym większy
stopień rozluźnienia, a zatem tym silniej wyzwalana reakcja
relaksacyjna. Wartość od około 11 do 12000 jednostek oznacza głębszy
poziom rozluźnienia, porównywany przez twórcę "Watchera" z
głębszym stanem alfa. Z przeprowadzonych przez autora artykułu badań
wynika, że wartość ta rejestrowana była podczas głębszej
relaksacji, snu oraz medytacji. Była to wartość oznaczająca jakby
pierwszy poziom stabilizacji zapisów - tutaj "docierała" większość
badanych osób.
Około 25 % zarejestrowanych medytacji przekroczyło tę wartość,
podczas relaksacji takie zjawisko nie wystąpiło.
Drugi poziom stabilizacji zaznaczył się wartością 36000 jednostek.
Do tej wartości "docierali" medytujący we wspomnianych 25 %
zarejestrowanych medytacji. Bywało, że osoby długo i regularnie
medytujące osiągały wartość 11 - 12000 jednostek na wstępie, a
nawet wartość niższą, choć zdarzało się to sporadycznie."
Uwagi dr Zielińskiego oraz wyniki moich własnych pomiarów relaksacji
dokonanych z pomocą tego urządzenia w świetle tego co pisze się o TM
skłoniły mnie do przemyśleń które zamierzam tu opisać.
Normalnie przeciętny człowiek podczas zwykłej aktywności nie będącej
snem ani relaksacją znajduje się w stanie napięcia obrazowanym
wynikiem poniżej 11 - 12 000 umownych jednostek. W momencie głębokiej
relaksacji, w trakcie medytacji lub podczas snu stopień zrelaksowania
pogłębia się stabilizując na poziomie 11 - 12 000 umownych jednostek
i jak obrazują moje zapisy może również przez jakiś czas pozostawać
na tym poziomie po zakończeniu relaksacji podczas zwykłej aktywności.
Pojawia się pytanie: czym różni się funkcjonowanie na poziomie 11 -
12000 umownych jednostek od normalnego funkcjonowania poniżej tej
granicy?
Obserwując siebie oraz inne osoby pozostające na tym poziomie podczas
zwykłej aktywności zauważyłem, że istnieje kilka cech różniących
funkcjonowanie na tym poziomie od normalnego funkcjonowania. Najbardziej
rzucające się w oczy cechy to pewien spokój, brak pobudzenia i
nerwowości typowych dla normalnego stanu, oraz rozluźnienie mięśni.
Jest to stan pewnego zrównoważenia, odprężenia, otwarcia w którym
nie napinamy się.
Wybijają nas z tego stanu pobudzone emocje, kiedy staramy się w
trakcie rozmowy, kogoś do czegoś przekonać, zaimponować mu, na poważnie
obronić się przed jakimś zarzutem, kiedy się czymś martwimy, kiedy
koniecznie chcemy cos zrobić, nawet jeśli tym czymś jest tylko wrażenie,
kiedy denerwujemy i wiele innych działań powodujących napięcie.
Niektóre osoby po tym pobudzeniu naturalnie i bardzo łatwo powracają
do zrelaksowanego stanu po takim pobudzeniu większość zaś musi w tym
celu zastosować relaksację by wkrótce po zakończeniu ćwiczenia wybić
się z tego stanu.
Kolejne pytanie jakie się pojawia to czym różnią się osoby które
łatwo naturalnie osiągają ten stan jakby był to ich naturalny,
podstawowy stan funkcjonowania od osób, od większości innych osób,
które ten stan naturalnie osiągają tylko w trakcie relaksacji,
medytacji i snu?
Obserwując te nieliczne osoby od razu można zauważyć pewien spokój
i naturalne zrównoważenie w ich stylu bycia, pewną życzliwość,
naturalność i otwartość, pewien naturalny luz.
Ponieważ też należę do tych osób, mogę powiedzieć, że dla mnie
naturalny jest właśnie stan rozluźnienia, natomiast nerwowość, napięcie
czy pobudzenie jeśli utrzymują się zbyt długo są męczące i
nieprzyjemne więc bez potrzeby staram się nie przebywać w tym stanie.
Szczególnie wybija mnie z naturalnego stanu długie siedzenie przy
komputerze w szczególności zaś gry, aby wrócić do siebie potrzebuje
wówczas kilka sesji medytacji, zaś pełny powrót osiągam dopiero na
następny dzień po takim wielogodzinnym siedzeniu przy komputerze.
Gdybym nic nie robił tzn. żadnych relaksacji, ani medytacji to pewnie
naturalny powrót do podstawowego stanu nie nastąpił by. Podobnie działa
na mnie stresująca praca - inni medytujący maja te same spostrzeżenia.
Zastanawiając się nad tym doszedłem do wniosku, że to właśnie
funkcjonowanie w stanie rozluźnienia któremu odpowiada 11 - 12 000
umownych jednostek jest stanem normalnym zaś funkcjonowanie na niższym
poziomie zrelaksowania jest stanem anormalnym, stanem nadmiernego
pobudzenia, nadmiernego obciążenia organizmu, stresu. Jeśli taki stan
utrzymuje się przez większość czasu i występują trudności z
powrotem do naturalnego stanu to jest to już patologia, zaburzenie
funkcjonowania i powinno się podjąć kroki w celu przywrócenia
zachwianej równowagi. Fakt, ze większość ludzi funkcjonuje w stanie
patologicznym nie jest optymistyczny i również skłania do refleksji -
w tym kontekście wypowiedzi nauczycieli TM, że każdy powinien
medytować nabiera innego wydźwięku niż niekiedy próbuje się jej
nadawać.
Funkcjonowanie w stanie pobudzenia sprawia, że emocje dominują nasz
proces myślenia oraz proces interpretacji tego co odbieramy. Emocje
zniekształcają nasz proces percepcji i myślenia nasze decyzje i oceny
nie są w pełni racjonalne. Im napięcie jest wyższe tym bardziej nasz
proces myślenia i postrzegania a raczej interpretacji tego co
postrzegamy jest bardziej przez nie zdominowany stając się coraz mniej
racjonalny lub zupełnie nieracjonalny - co więcej nie zdajemy sobie z
tego sprawy przez to pozornie proste sprawy stają się problemami nie
do rozwiązania. Różnice zdań prowadzą do kłótni i konfliktów,
powstaje niemożność porozumienia, niezrozumienie, rzutowanie swoich
emocjonalnie uwarunkowanych wyobrażeń na innych ludzi i na rzeczywistość
jako taką - emocje zupełnie tłumią racjonalizm napięcie wzrasta i
przyjmuje formy chroniczne, tracimy zdolność funkcjonowania w naszym
naturalnym stanie.
Oczywiście gdybyśmy potrafili powrócić do naszego naturalnego stanu
i spojrzeć na wszystko z tego poziomu, przeanalizować w nim te
sytuacje moglibyśmy uwolnić się od masy problemów patrząc na nie z
innej perspektywy, bylibyśmy zdolni bez emocji wsłuchać się w racje
innych i zrozumieć je a nawet zaakceptować, jednak w stanie pobudzenia
nie jesteśmy zdolni tego uczynić.
Gdybyśmy jednak rozpoczęli regularną praktykę relaksacji i przywrócili
sobie pełną zdolność aktywnego funkcjonowania we właściwym stanie
umysłu możemy stać się do tego zdolni. Regularna praktyka relaksacji
może nam przywrócić zdolność jasnego racjonalnego myślenia, które
umożliwi nam rozwiązanie wielu problemów, która zatracamy w stanie
napięcia. Czyli sam powrót do funkcjonowania w naturalnym stanie
relaksu nie załatwia wszystkich problemów, ale daje nam możliwość
radzenia sobie z nimi poprzez racjonalne spojrzenie na rzeczywistość i
ponowne przeinterpretowanie tego co stanowi problem. To czy z tego
skorzystamy czy nie to inne zagadnienie, ale jeśli tego nie zrobimy będziemy
ponownie wypadali z naturalnego stanu i wpadali w stany napięcia.
Praktykując jednak regularnie relaksację będziemy powracali do
naturalnego stanu i dzięki temu w końcu dokonamy tej reinterpretacji
rzeczywistości, która pozwoli nam właściwie bez problemów
funkcjonować. Oczywiście może to zająć dużo czasu, zależnie od
naszych uwarunkowań i ilości energii jaka poświęcimy na
reinterpretację.
Spójrzmy teraz w tym kontekście na to co się pisze w związku z TM,
że stan transcendentalny uzyskuje się najpierw w czasie trwania
medytacji, a po pewnym czasie wraz z postępem uzyskuje się tzw świadomość
kosmiczną czyli mniej więcej stan transcendentalny obejmujący cała
naszą aktywność.
Wykresy relaksacji osób nie mających w tym zakresie biegłości
zatrzymują się na poziomie 11 - 12 000 umownych jednostek czyli w
podstawowym zdrowym stanie funkcjonowania, niewątpliwie wraz z
regularna praktyką dochodzą do drugiego poziomu stabilizacji ok. 36
000 jednostek. Ponieważ po relaksacji naturalny stan przez pewien czas
się utrzymuje więc niewątpliwie po pewnym okresie systematycznej
relaksacji czy medytacji zwłaszcza jeśli osiąga się głębsze stany
równowaga zostanie przywrócona i w czasie normalnej aktywności będzie
wynosiła tak jak u niektórych 11 - 12 000 jednostek. Oczywiście zależnie
od stanu wyjściowego regularności w ćwiczeniach i innych czynników u
jednego potrwa to krócej u drugiego dłużej.
W TM mówi się jeszcze o dwu następnych stanach świadomości jakie
osiąga się w wyniku dłuższej praktyki, które mogą być związane z
kolejnymi poziomami stabilizacji. Potwierdzenie tej tezy wymagało by
jednak badań nad osobami zaawansowanymi w tej praktyce, jednak w
przypadku moich pomiarów z głębszej relaksacji (poniżej 11 - 12 000)
wynika, że głębsze stany relaksacji również przez pewien czas się
utrzymują i można je zachować podczas zwykłej aktywności, chociaż
odczucia subiektywne są inne niż przy funkcjonowaniu na pierwszym
poziomie stabilizacji.
W celu weryfikacji tej tezy rozpocząłem trwajacy
ponad trzy miesiące eksperyment, ktory polegał na tym, ze podobnie jak
ma to miejsce w przypadku prawidłowej praktyki TM dwa, trzy razy
dziennie wykonywałem ok 20min relaksacje rejstrując ich przebieg za
pomocą Wachera - wyniki częsciowo potwierdziły niektóre moje tezy.
Co prawda przebieg relaksacji w danym momencie zależy od wielu różnych
czynników i porownywanie kilku przypadkowych relaksacji może być mylące
jednak przy tak długotrwałym systematycznym pomiarze daje się wyraźnie
zauważyć pewne prawidłowości
Pierwszą prawidłowością, która rzuciła mi się w oczy i bardzo
mnie zaskoczyła to fakt, że zazwyczaj poranne relaksacjie bywają głebsze
niż popołudniowe. Zaskoczyło mnie to dlatego, bo zawsze wydawało mi
się, ze rano trudmij mi się skoncentrować czy zrelaksować, i jestem
bardziej rozproszony niż wieczór i zawsze myślałem, że wieczorne
medytacje są najbardziej efektywne. Wyniki zmusiły mnie do pewnej
weryfikacji swoich poglądów.
Druga prawidlowość jaką zauważyłem polega na tym, że im lepsza
jest ranna relaksacjia tym łatwiej osiągnąc głebszą relaksację po
południu czyli wszystko wskazuje na to, że poranne relaksacje mają
mocny wpływ na funkcjonowanie przez cały dzień i pominięcie rannej
relaksacji znacznie utrudnia póxniejsze relaksacje.
Szczególnie jednak wyraźnie daje się zaobserwować wpływ regularnych
relaksacji na pogłebienie stanu zrelaksowania/napięcia w jakim
funkcjonujemy normalnie
Już po kilku dniach regularnej praktyki naturalnym stanem naszego
funkcjonowania staje się wartość 11 - 12 000 i prawie przestajemy ja
przekraczać następnie stopniowo zaczyna się ona obniżać. W końcowym
okresie mojego eksperymentu naturalnym poziomem funkcjonowania stał się
poziom 38000 czyli wartość jaką zieliński określa mianem głebokiej
medytacji.
Wyraxnie również poprawiają się wyniki osiagane w poszczególnych
sesjach o ile na początku przekroczenie granicy 38000 było trudne i
zdarzało się sporadycznie o tyle pod koniec mojego eksperymentu osiągałem
wyniki dochodzące do 120 000
Zauwazyłem też, że nawet jednodniowa przerwa w ćwiczeniach znacznie
osłabia wyniki, zaś po kilkudniowej przerwie regres może sięgnąć
do 11 000 jednak łatwo wrócić do wcześniejszych wyników po kilku
dniach regularnych ćwiczeń - oczywiście o ile przerwa nie trwa zbyt długo;-))))
Oczywiście z medytacją a w szczególności z TM wiąże
się również wiele innych czynników i nie próbuję jej sprowadzać
do prostej relaksacji i oporności skóry, ale prawidłowości jakie są
tu dostrzegalne zasługują na uwagę zwłaszcza, że relaksacja i
medytacja ściśle się z sobą wiążą i głębsza relaksacja jest w
swej istocie medytacją. Ujmując to inaczej, każda wyciszająca
medytacja jest głęboka relaksacją dlatego warto wziąć pod uwagę to
co tutaj napisałem ponieważ zależności dotyczące głębokiej
relaksacji dotyczą tez medytacji wyciszającej. Oczywiście nie dotyczy
to medytacji gdzie cos się wizualizuje i o czymś rozmyśla ponieważ
tego typu medytacje wchodzą w zakres ideoplastii i raczej nie osiąga
się w nich głębokich stanów relaksacji - zresztą inny jest ich cel
i funkcja.
Stres prowadzi do uszkodzenia połączeń neuronowych odpowiadających
za pamięć i uczenie się, zmiany te są trudne do naprawienia - szczególnie
groźny jest dla nastolatków alarmują amerykańscy uczeni. Z kolei
badania nad relaksacją i medytacja wskazują, że u osób regularnie
stosujących tego typu praktyki ulega poprawie pamięć, zdolność
uczenia się oraz następuje wzrost inteligencji.
W tym kontekście nawoływania
nauczycieli TM do wprowadzenia nauki tej techniki w szkołach,
instytucjach państwowych, wojsku policji itp. okazują się bardzo dobrym rozwiązaniem - niestety nierealnym z powodu
oporu fanatyków religijnych widzących w TM forpocztę orientalnych
ideologii i religii. Jednak podobne korzyści może nam dać każda
prosta i skuteczna technika relaksacji pod warunkiem jej regularnego i
poprawnego stosowania, a jednak pomimo niezliczonych badań naukowych i
braku zagrożeń ideologicznych nauczanie tych technik nadal nie jest
powszechne i nie zanosi się aby w dającym się przewidzieć czasie
takim się stało. Techniki te nadal pozostają domeną wąskiego grona
specjalistów, przedstawicieli orientalnych filozofii i ruchów
religijnych oraz nielicznych grup entuzjastów uczących się ich na własną
rękę, często wprowadzających dezorientację, wzbudzających fałszywe
przekonania, rozpowszechniających fałszywe ideologie i błędne idee
nie znajdujące pokrycia w faktach. Tego typu działania entuzjastów
rozbudzające nierealne oczekiwania i lansujące fałszywe przekonania
przynoszą dużo szkody i stanowią jedną z poważnych przeszkód w
upowszechnianiu wiedzy na temat medytacji i relaksacji, dlatego spróbuję
zdementować tu część z rozpowszechnionych lecz nieprawdziwych poglądów
lansowanych przez niektóre grupy entuzjastów.
"W tzw. "stanie alfa" nie pojawiają się negatywne
emocje, stan osiągany ta metoda jest medytacją, medytacja dynamiczna
jest wyższą formą medytacji niż medytacja pasywna."
Jest to jeden z rozpowszechnionych mitów związany z popularnym ruchem
Silvy.
Po pierwsze samo określenie "stan alfa" jest mylącym chwytem
marketingowym sugerującym, że w stanie relaksacji, będącym tu w
istocie odmianą stanu autohipnozy warunkowanej na kursach w zapisach
EEG występują tylko fale alfa. W istocie zapisy EEG stanów hipnozy i
autohipnozy nie odbiegają specjalnie od zapisu stanu czuwania natomiast
dobre samopoczucie i przyjemne stany z tym związane są wynikiem
relaksacji ciała oraz sugestii. Dzięki sugestii czy autosugestii można
bez problemów wytworzyć dobre samopoczucie i pozytywne emocje na jawie
i nie musi to mieć nic wspólnego z występowaniem bądź nie
jakichkolwiek fal alfa czy relaksacją. Wręcz przeciwnie można się
doskonale czuć nawet w stanach napięcia poprzez wyparcie negatywnych
doznań ze świadomości i narzuceniem sobie pozytywnych doznań. Można
porównać to do zażycia narkotyku lub środka przeciwbólowego, który
blokuje odczuwanie negatywnych symptomów jednak nie wpływa na przyczynę
i jako taki może być szkodliwy.
Stany relaksacji i medytacji wiążą się z przyjemnymi doznaniami
uwolnienia od napięć i powierzchownych emocji, jednak w istocie nie
jest prawdą, że nie pojawiają się w nich negatywne emocje czy
doznania. Oczywiście negatywne myśli i emocje pojawiają się w tych
stanach, szczególnie w tzw. Okresie odstresowania lub makio wiążącym
się z postępami w medytacji, tylko medytacja polega na nie podążaniu
za nimi i nie utożsamianiu się z tymi stanami - będącymi wynikiem
napięć - a przez to rozładowywanie ich i uwalnianie się od nich.
Oczywiście tzw. "Stan alfa" nie jest medytacją tylko
relaksacyjnym stanem, stanem autohipnotycznym zaś tzw. Medytacja
dynamiczna jest procesem autohipnozy, wykorzystywaniem ideoplastii do wpływania
na naszą psychikę.
Oczywiście może się to wiązać ze stanami głębokiego rozluźnienia
i różnymi czynnikami, ale wcale nie musi ponieważ jest to przede
wszystkim manipulacja umysłem i wykorzystuje się tu zupełnie inne
mechanizmy niż w klasycznej medytacji czy relaksacji i oczywiście
efekty są tez różne. W klasycznej medytacji czy relaksacji nie
manipuluje się emocjami, doznaniami nie próbuje się ich tłumić, ani
wypierać - wręcz przeciwnie pozwala się im wypłynąć, uświadomić,
rozładować a w konsekwencji uwolnić się od negatywnych emocji i napięć
z nimi związanych. W pewnym sensie metoda Silvy jest więc przeciwieństwem
medytacji.
Medytację można porównać do sprzątania wyrzucania śmieci, zaś
metodę Silwy do pokrywania ich farbą. Pozornie efekt jest ten sam
wszystko wygląda ładnie i czysto, w rzeczywistości jednak tak nie
jest.
W świetle tego co pisałem o interpretacji i reinterpretacji w
postrzeganiu świata autohipnoza czy metoda Silvy może zostać uznana
za niezłe narzędzie reinterpretacji postrzegania świata o ile oczywiście
była by właściwie użyta, niestety z założenia używa się jej z
niewłaściwa motywacją wynikającą z zaburzeń postrzegania w stanie
podwyższonego napięcia do tworzenia fałszywych interpretacji
postrzeganych zdarzeń, tworząc miłą iluzję nie oparta na
zrozumieniu. Może to przynieść doraźną korzyść, ale niczego nie
załatwia na dłuższą metę a wręcz przeciwnie tworzy kolejne iluzje,
które mogą stać się przyczyna kolejnych problemów - chodzi mi tu
przede wszystkim o magiczne myślenie różnego rodzaju oraz iluzje
rozbudowywujące ego.
Praktycznie więc nie jest to metoda przywracająca równowagę i zdolność
prawidłowego funkcjonowania tylko dziwaczna proteza mogąca przynieść
tyle samo szkody co pożytku lub środek doraźnego poprawienia sobie
samopoczucia maskująca problemy zamiast je rozwiązywać - jednak gdyby
jej nadać właściwy, racjonalny kierunek w szerszym kontekście mogłaby
być niezłą metodą uzupełniającą naturalna relaksację podobnie
jak tzw. medytacje autogenne.
"Różnego rodzaju środki chemiczne wywołują głębokie stany
medytacyjne, pozwalają pogłębić lub zastąpić medytację ew. uczynić
w niej postęp"
Środki chemiczne wywołują różnego rodzaju doznania i przeżycia
jednak same w sobie nie prowadzą od uwolnienia się od napięć i
pozytywnych zmian w organizmie i psychice. Gdyby tak było to każdy
palacz trawki lub użytkownik innych specyfików najdalej po pół roku
używania stał by się osoba zrównoważoną wolną od napięć, pełna
energii, ale bez nerwowości itp. W rzeczywistości raczej efekty są
odwrotne.
"Dźwięki synchronizujące fale mózgowe wywołują głębokie
stany medytacyjne i mogą zastąpić relaksację i medytacje."
Niewątpliwie dźwięki wywierają wpływ na nasz umysł i to nie
koniecznie dźwięki synchronizujące fale mózgowe. Nie zetknąłem się
z badaniami wykazującymi pozytywny wpływ długofalowego stosowania
tych dźwięków, wręcz przeciwnie wielu naukowców twierdzi, że ich
stosowanie nie jest korzystne.
Doświadczeni medytujący, którzy próbowali używać tych dźwięków
twierdzą, że jest to cos zupełnie innego i nie wywołują takich
efektów jak medytacja, potwierdzają to również moje próby. Z własnych
doświadczeń mogę powiedzieć, że dźwięki te raczej otępiają umysł
a nie rozjaśniają, zaś efekt po sesji dźwięków jest podobny do
efektu jaki występuje po wyjściu z hałaśliwego pomieszczenia do
miejsca gdzie jest cisza, oraz to, że raczej przeszkadzają one w
medytacji zamiast pomagać.
Moim zdaniem większość efektów jakie ludzie opisują w związku z
nimi to efekt działania monotonnego bodźca plus nastawienie i
oczekiwania. Na poparcie swojej tezy mogę przytoczyć pewne zdarzenie.
Nagrałem sobie kasetę z dźwiękami z BGW-ena słuchałem jej i działała
(z tego co wiem to aby te dźwięki cos synchronizowały działały
trzeba je słuchać na słuchawkach stereo) dałem ją kumplowi i tez
zachwycony był działaniem, tylko jak się okazało on słuchał jej
mono. Zrobiłem więc próbę tez słuchałem jej mono i efekt był taki
sam.
Aby to sprawdzić zrobiłem kolejną próbę nagrałem sobie polską
wersje hemi-sync z oryginalnymi dźwiękami mono i stereo efekt był
taki sam całkiem niezły. Później oryginalne dźwięki zastąpiłem
podobnymi, ale nie mającymi nic wspólnego z synchronizacją i efekt był
taki sam. Wykasowałem całkiem dźwięki - efekt był zdecydowanie słabszy.
Pozostawię to bez komentarza.