- OTWARTY UMYSŁ -
PORTAL DLA LUDZI O OTWARTYM UMYŚLE I SZEROKICH HORYZONTACH
Rozwój integralny


STRONA  GŁÓWNA

  

Praktyka Medytacji - Rozważania
JKJ

Czytając o praktyce medytacji transcendentalnej możemy zetknąć się z następującymi opisami:

Praktyka ta opiera się na powtarzaniu mantry i wysubtelnianiu jej brzmienia oraz pozwalaniu na wciąganie przez nią w inne poziomy świadomości.
W procesie medytacji początkowo mantra jest wypierana przez gonitwę myśli później umysł się uspokaja zostaje już sama mantra która w końcu wysubtelnia się i znika a medytujący spoczywa w błogim czystym stanie. Jest to proces relaksowania umysłu. Mantrę powtarza się do chwili gdy zaczyna ona wciągać w wyższy stan świadomości wtedy należy pozwolić umysłowi się rozluźnić i powędrować dokąd zechce nie można się już koncentrować, należy unikać koncentracji na czymkolwiek, ponieważ koncentracja utrzymuje umysł na jednym poziomie i nie pozwala mu zanurzyć się w głębsze poziomy świadomości.
Stan ukojenia osiągany w medytacji określany też jako czuwanie w ukojeniu lub stan transcendentalny, początkowo trwa krótko. Z czasem wydłuża się i stan ukojenia można utrzymać przez cały dzień, bez względu na to jak gorączkowe wykonujemy zajęcia. Stan ten określa się jako poziom świadomości kosmicznej i osiągnięcie go zwykle poprzedza proces określany tu mianem odstresowania odpowiadający zjawisku makio pojawiającym się w praktyce Zen.
Z czasem rozwija się coraz wyższe stany świadomości.
 

 

Miałem możliwość przez kilka miesięcy poeksperymentować z Wacherem urządzeniem mierzącym zmiany elektryczne skóry związane z relaksacją - takim jakiego używał dr Zieliński w swoich badaniach.
Urządzenie to daje porównywalne wyniki dla różnych osób stąd eksperymenty z nim mogą być bardzo pouczające i ciekawe. Dr Paweł Zieliński w artykule "Psychologiczne, pedagogiczne, socjalne i medyczne wartości medytacji" przedstawia szereg wykresów dokonanych za pomocą tego urządzenia i opisuje wyniki swoich badań min pisze:
"Przy analizie zaprezentowanych dalej wykresów pomocne będą następujące informacje. Oś pozioma jest osią czasu, a wartości zostały podane w minutach. Oś pionowa - na wykresie odwrócona - przedstawia stopień rozluźnienia, jednostki są umowne, im większa ich wartość, tym większy stopień rozluźnienia, a zatem tym silniej wyzwalana reakcja relaksacyjna. Wartość od około 11 do 12000 jednostek oznacza głębszy poziom rozluźnienia, porównywany przez twórcę "Watchera" z głębszym stanem alfa. Z przeprowadzonych przez autora artykułu badań wynika, że wartość ta rejestrowana była podczas głębszej relaksacji, snu oraz medytacji. Była to wartość oznaczająca jakby pierwszy poziom stabilizacji zapisów - tutaj "docierała" większość badanych osób.
Około 25 % zarejestrowanych medytacji przekroczyło tę wartość, podczas relaksacji takie zjawisko nie wystąpiło.
Drugi poziom stabilizacji zaznaczył się wartością 36000 jednostek. Do tej wartości "docierali" medytujący we wspomnianych 25 % zarejestrowanych medytacji. Bywało, że osoby długo i regularnie medytujące osiągały wartość 11 - 12000 jednostek na wstępie, a nawet wartość niższą, choć zdarzało się to sporadycznie."

Uwagi dr Zielińskiego oraz wyniki moich własnych pomiarów relaksacji dokonanych z pomocą tego urządzenia w świetle tego co pisze się o TM skłoniły mnie do przemyśleń które zamierzam tu opisać.

Normalnie przeciętny człowiek podczas zwykłej aktywności nie będącej snem ani relaksacją znajduje się w stanie napięcia obrazowanym wynikiem poniżej 11 - 12 000 umownych jednostek. W momencie głębokiej relaksacji, w trakcie medytacji lub podczas snu stopień zrelaksowania pogłębia się stabilizując na poziomie 11 - 12 000 umownych jednostek i jak obrazują moje zapisy może również przez jakiś czas pozostawać na tym poziomie po zakończeniu relaksacji podczas zwykłej aktywności. Pojawia się pytanie: czym różni się funkcjonowanie na poziomie 11 - 12000 umownych jednostek od normalnego funkcjonowania poniżej tej granicy?
Obserwując siebie oraz inne osoby pozostające na tym poziomie podczas zwykłej aktywności zauważyłem, że istnieje kilka cech różniących funkcjonowanie na tym poziomie od normalnego funkcjonowania. Najbardziej rzucające się w oczy cechy to pewien spokój, brak pobudzenia i nerwowości typowych dla normalnego stanu, oraz rozluźnienie mięśni. Jest to stan pewnego zrównoważenia, odprężenia, otwarcia w którym nie napinamy się.
Wybijają nas z tego stanu pobudzone emocje, kiedy staramy się w trakcie rozmowy, kogoś do czegoś przekonać, zaimponować mu, na poważnie obronić się przed jakimś zarzutem, kiedy się czymś martwimy, kiedy koniecznie chcemy cos zrobić, nawet jeśli tym czymś jest tylko wrażenie, kiedy denerwujemy i wiele innych działań powodujących napięcie.
Niektóre osoby po tym pobudzeniu naturalnie i bardzo łatwo powracają do zrelaksowanego stanu po takim pobudzeniu większość zaś musi w tym celu zastosować relaksację by wkrótce po zakończeniu ćwiczenia wybić się z tego stanu.
Kolejne pytanie jakie się pojawia to czym różnią się osoby które łatwo naturalnie osiągają ten stan jakby był to ich naturalny, podstawowy stan funkcjonowania od osób, od większości innych osób, które ten stan naturalnie osiągają tylko w trakcie relaksacji, medytacji i snu?
Obserwując te nieliczne osoby od razu można zauważyć pewien spokój i naturalne zrównoważenie w ich stylu bycia, pewną życzliwość, naturalność i otwartość, pewien naturalny luz.
Ponieważ też należę do tych osób, mogę powiedzieć, że dla mnie naturalny jest właśnie stan rozluźnienia, natomiast nerwowość, napięcie czy pobudzenie jeśli utrzymują się zbyt długo są męczące i nieprzyjemne więc bez potrzeby staram się nie przebywać w tym stanie.

Szczególnie wybija mnie z naturalnego stanu długie siedzenie przy komputerze w szczególności zaś gry, aby wrócić do siebie potrzebuje wówczas kilka sesji medytacji, zaś pełny powrót osiągam dopiero na następny dzień po takim wielogodzinnym siedzeniu przy komputerze. Gdybym nic nie robił tzn. żadnych relaksacji, ani medytacji to pewnie naturalny powrót do podstawowego stanu nie nastąpił by. Podobnie działa na mnie stresująca praca - inni medytujący maja te same spostrzeżenia.

Zastanawiając się nad tym doszedłem do wniosku, że to właśnie funkcjonowanie w stanie rozluźnienia któremu odpowiada 11 - 12 000 umownych jednostek jest stanem normalnym zaś funkcjonowanie na niższym poziomie zrelaksowania jest stanem anormalnym, stanem nadmiernego pobudzenia, nadmiernego obciążenia organizmu, stresu. Jeśli taki stan utrzymuje się przez większość czasu i występują trudności z powrotem do naturalnego stanu to jest to już patologia, zaburzenie funkcjonowania i powinno się podjąć kroki w celu przywrócenia zachwianej równowagi. Fakt, ze większość ludzi funkcjonuje w stanie patologicznym nie jest optymistyczny i również skłania do refleksji - w tym kontekście wypowiedzi nauczycieli TM, że każdy powinien medytować nabiera innego wydźwięku niż niekiedy próbuje się jej nadawać.

Funkcjonowanie w stanie pobudzenia sprawia, że emocje dominują nasz proces myślenia oraz proces interpretacji tego co odbieramy. Emocje zniekształcają nasz proces percepcji i myślenia nasze decyzje i oceny nie są w pełni racjonalne. Im napięcie jest wyższe tym bardziej nasz proces myślenia i postrzegania a raczej interpretacji tego co postrzegamy jest bardziej przez nie zdominowany stając się coraz mniej racjonalny lub zupełnie nieracjonalny - co więcej nie zdajemy sobie z tego sprawy przez to pozornie proste sprawy stają się problemami nie do rozwiązania. Różnice zdań prowadzą do kłótni i konfliktów, powstaje niemożność porozumienia, niezrozumienie, rzutowanie swoich emocjonalnie uwarunkowanych wyobrażeń na innych ludzi i na rzeczywistość jako taką - emocje zupełnie tłumią racjonalizm napięcie wzrasta i przyjmuje formy chroniczne, tracimy zdolność funkcjonowania w naszym naturalnym stanie.
Oczywiście gdybyśmy potrafili powrócić do naszego naturalnego stanu i spojrzeć na wszystko z tego poziomu, przeanalizować w nim te sytuacje moglibyśmy uwolnić się od masy problemów patrząc na nie z innej perspektywy, bylibyśmy zdolni bez emocji wsłuchać się w racje innych i zrozumieć je a nawet zaakceptować, jednak w stanie pobudzenia nie jesteśmy zdolni tego uczynić.
Gdybyśmy jednak rozpoczęli regularną praktykę relaksacji i przywrócili sobie pełną zdolność aktywnego funkcjonowania we właściwym stanie umysłu możemy stać się do tego zdolni. Regularna praktyka relaksacji może nam przywrócić zdolność jasnego racjonalnego myślenia, które umożliwi nam rozwiązanie wielu problemów, która zatracamy w stanie napięcia. Czyli sam powrót do funkcjonowania w naturalnym stanie relaksu nie załatwia wszystkich problemów, ale daje nam możliwość radzenia sobie z nimi poprzez racjonalne spojrzenie na rzeczywistość i ponowne przeinterpretowanie tego co stanowi problem. To czy z tego skorzystamy czy nie to inne zagadnienie, ale jeśli tego nie zrobimy będziemy ponownie wypadali z naturalnego stanu i wpadali w stany napięcia.
Praktykując jednak regularnie relaksację będziemy powracali do naturalnego stanu i dzięki temu w końcu dokonamy tej reinterpretacji rzeczywistości, która pozwoli nam właściwie bez problemów funkcjonować. Oczywiście może to zająć dużo czasu, zależnie od naszych uwarunkowań i ilości energii jaka poświęcimy na reinterpretację.

Spójrzmy teraz w tym kontekście na to co się pisze w związku z TM, że stan transcendentalny uzyskuje się najpierw w czasie trwania medytacji, a po pewnym czasie wraz z postępem uzyskuje się tzw świadomość kosmiczną czyli mniej więcej stan transcendentalny obejmujący cała naszą aktywność.
Wykresy relaksacji osób nie mających w tym zakresie biegłości zatrzymują się na poziomie 11 - 12 000 umownych jednostek czyli w podstawowym zdrowym stanie funkcjonowania, niewątpliwie wraz z regularna praktyką dochodzą do drugiego poziomu stabilizacji ok. 36 000 jednostek. Ponieważ po relaksacji naturalny stan przez pewien czas się utrzymuje więc niewątpliwie po pewnym okresie systematycznej relaksacji czy medytacji zwłaszcza jeśli osiąga się głębsze stany równowaga zostanie przywrócona i w czasie normalnej aktywności będzie wynosiła tak jak u niektórych 11 - 12 000 jednostek. Oczywiście zależnie od stanu wyjściowego regularności w ćwiczeniach i innych czynników u jednego potrwa to krócej u drugiego dłużej.
W TM mówi się jeszcze o dwu następnych stanach świadomości jakie osiąga się w wyniku dłuższej praktyki, które mogą być związane z kolejnymi poziomami stabilizacji. Potwierdzenie tej tezy wymagało by jednak badań nad osobami zaawansowanymi w tej praktyce, jednak w przypadku moich pomiarów z głębszej relaksacji (poniżej 11 - 12 000) wynika, że głębsze stany relaksacji również przez pewien czas się utrzymują i można je zachować podczas zwykłej aktywności, chociaż odczucia subiektywne są inne niż przy funkcjonowaniu na pierwszym poziomie stabilizacji.

W celu weryfikacji tej tezy rozpocząłem trwajacy ponad trzy miesiące eksperyment, ktory polegał na tym, ze podobnie jak ma to miejsce w przypadku prawidłowej praktyki TM dwa, trzy razy dziennie wykonywałem ok 20min relaksacje rejstrując ich przebieg za pomocą Wachera - wyniki częsciowo potwierdziły niektóre moje tezy.

Co prawda przebieg relaksacji w danym momencie zależy od wielu różnych czynników i porownywanie kilku przypadkowych relaksacji może być mylące jednak przy tak długotrwałym systematycznym pomiarze daje się wyraźnie zauważyć pewne prawidłowości

Pierwszą prawidłowością, która rzuciła mi się w oczy i bardzo mnie zaskoczyła to fakt, że zazwyczaj poranne relaksacjie bywają głebsze niż popołudniowe. Zaskoczyło mnie to dlatego, bo zawsze wydawało mi się, ze rano trudmij mi się skoncentrować czy zrelaksować, i jestem bardziej rozproszony niż wieczór i zawsze myślałem, że wieczorne medytacje są najbardziej efektywne. Wyniki zmusiły mnie do pewnej weryfikacji swoich poglądów.
Druga prawidlowość jaką zauważyłem polega na tym, że im lepsza jest ranna relaksacjia tym łatwiej osiągnąc głebszą relaksację po południu czyli wszystko wskazuje na to, że poranne relaksacje mają mocny wpływ na funkcjonowanie przez cały dzień i pominięcie rannej relaksacji znacznie utrudnia póxniejsze relaksacje.

Szczególnie jednak wyraźnie daje się zaobserwować wpływ regularnych relaksacji na pogłebienie stanu zrelaksowania/napięcia w jakim funkcjonujemy normalnie
Już po kilku dniach regularnej praktyki naturalnym stanem naszego funkcjonowania staje się wartość 11 - 12 000 i prawie przestajemy ja przekraczać następnie stopniowo zaczyna się ona obniżać. W końcowym okresie mojego eksperymentu naturalnym poziomem funkcjonowania stał się poziom 38000 czyli wartość jaką zieliński określa mianem głebokiej medytacji.

Wyraxnie również poprawiają się wyniki osiagane w poszczególnych sesjach o ile na początku przekroczenie granicy 38000 było trudne i zdarzało się sporadycznie o tyle pod koniec mojego eksperymentu osiągałem wyniki dochodzące do 120 000

Zauwazyłem też, że nawet jednodniowa przerwa w ćwiczeniach znacznie osłabia wyniki, zaś po kilkudniowej przerwie regres może sięgnąć do 11 000 jednak łatwo wrócić do wcześniejszych wyników po kilku dniach regularnych ćwiczeń - oczywiście o ile przerwa nie trwa zbyt długo;-))))

Oczywiście z medytacją a w szczególności z TM wiąże się również wiele innych czynników i nie próbuję jej sprowadzać do prostej relaksacji i oporności skóry, ale prawidłowości jakie są tu dostrzegalne zasługują na uwagę zwłaszcza, że relaksacja i medytacja ściśle się z sobą wiążą i głębsza relaksacja jest w swej istocie medytacją. Ujmując to inaczej, każda wyciszająca medytacja jest głęboka relaksacją dlatego warto wziąć pod uwagę to co tutaj napisałem ponieważ zależności dotyczące głębokiej relaksacji dotyczą tez medytacji wyciszającej. Oczywiście nie dotyczy to medytacji gdzie cos się wizualizuje i o czymś rozmyśla ponieważ tego typu medytacje wchodzą w zakres ideoplastii i raczej nie osiąga się w nich głębokich stanów relaksacji - zresztą inny jest ich cel i funkcja.

Stres prowadzi do uszkodzenia połączeń neuronowych odpowiadających za pamięć i uczenie się, zmiany te są trudne do naprawienia - szczególnie groźny jest dla nastolatków alarmują amerykańscy uczeni. Z kolei badania nad relaksacją i medytacja wskazują, że u osób regularnie stosujących tego typu praktyki ulega poprawie pamięć, zdolność uczenia się oraz następuje wzrost inteligencji. 

W tym kontekście nawoływania nauczycieli TM do wprowadzenia nauki tej techniki w szkołach, instytucjach państwowych, wojsku policji itp. okazują się bardzo dobrym rozwiązaniem - niestety nierealnym z powodu oporu fanatyków religijnych widzących w TM forpocztę orientalnych ideologii i religii. Jednak podobne korzyści może nam dać każda prosta i skuteczna technika relaksacji pod warunkiem jej regularnego i poprawnego stosowania, a jednak pomimo niezliczonych badań naukowych i braku zagrożeń ideologicznych nauczanie tych technik nadal nie jest powszechne i nie zanosi się aby w dającym się przewidzieć czasie takim się stało. Techniki te nadal pozostają domeną wąskiego grona specjalistów, przedstawicieli orientalnych filozofii i ruchów religijnych oraz nielicznych grup entuzjastów uczących się ich na własną rękę, często wprowadzających dezorientację, wzbudzających fałszywe przekonania, rozpowszechniających fałszywe ideologie i błędne idee nie znajdujące pokrycia w faktach. Tego typu działania entuzjastów rozbudzające nierealne oczekiwania i lansujące fałszywe przekonania przynoszą dużo szkody i stanowią jedną z poważnych przeszkód w upowszechnianiu wiedzy na temat medytacji i relaksacji, dlatego spróbuję zdementować tu część z rozpowszechnionych lecz nieprawdziwych poglądów lansowanych przez niektóre grupy entuzjastów.

"W tzw. "stanie alfa" nie pojawiają się negatywne emocje, stan osiągany ta metoda jest medytacją, medytacja dynamiczna jest wyższą formą medytacji niż medytacja pasywna."

Jest to jeden z rozpowszechnionych mitów związany z popularnym ruchem Silvy.
Po pierwsze samo określenie "stan alfa" jest mylącym chwytem marketingowym sugerującym, że w stanie relaksacji, będącym tu w istocie odmianą stanu autohipnozy warunkowanej na kursach w zapisach EEG występują tylko fale alfa. W istocie zapisy EEG stanów hipnozy i autohipnozy nie odbiegają specjalnie od zapisu stanu czuwania natomiast dobre samopoczucie i przyjemne stany z tym związane są wynikiem relaksacji ciała oraz sugestii. Dzięki sugestii czy autosugestii można bez problemów wytworzyć dobre samopoczucie i pozytywne emocje na jawie i nie musi to mieć nic wspólnego z występowaniem bądź nie jakichkolwiek fal alfa czy relaksacją. Wręcz przeciwnie można się doskonale czuć nawet w stanach napięcia poprzez wyparcie negatywnych doznań ze świadomości i narzuceniem sobie pozytywnych doznań. Można porównać to do zażycia narkotyku lub środka przeciwbólowego, który blokuje odczuwanie negatywnych symptomów jednak nie wpływa na przyczynę i jako taki może być szkodliwy.
Stany relaksacji i medytacji wiążą się z przyjemnymi doznaniami uwolnienia od napięć i powierzchownych emocji, jednak w istocie nie jest prawdą, że nie pojawiają się w nich negatywne emocje czy doznania. Oczywiście negatywne myśli i emocje pojawiają się w tych stanach, szczególnie w tzw. Okresie odstresowania lub makio wiążącym się z postępami w medytacji, tylko medytacja polega na nie podążaniu za nimi i nie utożsamianiu się z tymi stanami - będącymi wynikiem napięć - a przez to rozładowywanie ich i uwalnianie się od nich.
Oczywiście tzw. "Stan alfa" nie jest medytacją tylko relaksacyjnym stanem, stanem autohipnotycznym zaś tzw. Medytacja dynamiczna jest procesem autohipnozy, wykorzystywaniem ideoplastii do wpływania na naszą psychikę.
Oczywiście może się to wiązać ze stanami głębokiego rozluźnienia i różnymi czynnikami, ale wcale nie musi ponieważ jest to przede wszystkim manipulacja umysłem i wykorzystuje się tu zupełnie inne mechanizmy niż w klasycznej medytacji czy relaksacji i oczywiście efekty są tez różne. W klasycznej medytacji czy relaksacji nie manipuluje się emocjami, doznaniami nie próbuje się ich tłumić, ani wypierać - wręcz przeciwnie pozwala się im wypłynąć, uświadomić, rozładować a w konsekwencji uwolnić się od negatywnych emocji i napięć z nimi związanych. W pewnym sensie metoda Silvy jest więc przeciwieństwem medytacji.
Medytację można porównać do sprzątania wyrzucania śmieci, zaś metodę Silwy do pokrywania ich farbą. Pozornie efekt jest ten sam wszystko wygląda ładnie i czysto, w rzeczywistości jednak tak nie jest.
W świetle tego co pisałem o interpretacji i reinterpretacji w postrzeganiu świata autohipnoza czy metoda Silvy może zostać uznana za niezłe narzędzie reinterpretacji postrzegania świata o ile oczywiście była by właściwie użyta, niestety z założenia używa się jej z niewłaściwa motywacją wynikającą z zaburzeń postrzegania w stanie podwyższonego napięcia do tworzenia fałszywych interpretacji postrzeganych zdarzeń, tworząc miłą iluzję nie oparta na zrozumieniu. Może to przynieść doraźną korzyść, ale niczego nie załatwia na dłuższą metę a wręcz przeciwnie tworzy kolejne iluzje, które mogą stać się przyczyna kolejnych problemów - chodzi mi tu przede wszystkim o magiczne myślenie różnego rodzaju oraz iluzje rozbudowywujące ego.
Praktycznie więc nie jest to metoda przywracająca równowagę i zdolność prawidłowego funkcjonowania tylko dziwaczna proteza mogąca przynieść tyle samo szkody co pożytku lub środek doraźnego poprawienia sobie samopoczucia maskująca problemy zamiast je rozwiązywać - jednak gdyby jej nadać właściwy, racjonalny kierunek w szerszym kontekście mogłaby być niezłą metodą uzupełniającą naturalna relaksację podobnie jak tzw. medytacje autogenne.

"Różnego rodzaju środki chemiczne wywołują głębokie stany medytacyjne, pozwalają pogłębić lub zastąpić medytację ew. uczynić w niej postęp"

Środki chemiczne wywołują różnego rodzaju doznania i przeżycia jednak same w sobie nie prowadzą od uwolnienia się od napięć i pozytywnych zmian w organizmie i psychice. Gdyby tak było to każdy palacz trawki lub użytkownik innych specyfików najdalej po pół roku używania stał by się osoba zrównoważoną wolną od napięć, pełna energii, ale bez nerwowości itp. W rzeczywistości raczej efekty są odwrotne.

"Dźwięki synchronizujące fale mózgowe wywołują głębokie stany medytacyjne i mogą zastąpić relaksację i medytacje."

Niewątpliwie dźwięki wywierają wpływ na nasz umysł i to nie koniecznie dźwięki synchronizujące fale mózgowe. Nie zetknąłem się z badaniami wykazującymi pozytywny wpływ długofalowego stosowania tych dźwięków, wręcz przeciwnie wielu naukowców twierdzi, że ich stosowanie nie jest korzystne.
Doświadczeni medytujący, którzy próbowali używać tych dźwięków twierdzą, że jest to cos zupełnie innego i nie wywołują takich efektów jak medytacja, potwierdzają to również moje próby. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że dźwięki te raczej otępiają umysł a nie rozjaśniają, zaś efekt po sesji dźwięków jest podobny do efektu jaki występuje po wyjściu z hałaśliwego pomieszczenia do miejsca gdzie jest cisza, oraz to, że raczej przeszkadzają one w medytacji zamiast pomagać.
Moim zdaniem większość efektów jakie ludzie opisują w związku z nimi to efekt działania monotonnego bodźca plus nastawienie i oczekiwania. Na poparcie swojej tezy mogę przytoczyć pewne zdarzenie. Nagrałem sobie kasetę z dźwiękami z BGW-ena słuchałem jej i działała (z tego co wiem to aby te dźwięki cos synchronizowały działały trzeba je słuchać na słuchawkach stereo) dałem ją kumplowi i tez zachwycony był działaniem, tylko jak się okazało on słuchał jej mono. Zrobiłem więc próbę tez słuchałem jej mono i efekt był taki sam.
Aby to sprawdzić zrobiłem kolejną próbę nagrałem sobie polską wersje hemi-sync z oryginalnymi dźwiękami mono i stereo efekt był taki sam całkiem niezły. Później oryginalne dźwięki zastąpiłem podobnymi, ale nie mającymi nic wspólnego z synchronizacją i efekt był taki sam. Wykasowałem całkiem dźwięki - efekt był zdecydowanie słabszy. Pozostawię to bez komentarza.

 (autor JKJ - Janusz Konrad Jędrzejczyk)

 









Free Web Hosting