- OTWARTY UMYSŁ -
PORTAL DLA LUDZI O OTWARTYM UMYŚLE I SZEROKICH HORYZONTACH
Rafał Seremet
Emocje a duchowość


STRONA  GŁÓWNA

Rafał Seremet
Emocje a duchowość


Śledząc dzieje Europy do wieku XIX odnosi się wrażenie, że jej mieszkańcy mieli stosunkowo silnie rozwinięte swoje emocje i uczucia. Można by nawet pokusić się o twierdzenie, że niejednokrotnie występowała u dawnych mieszkańców Europy przewaga emocjonalizmu nad racjonalizmem. Czy taki stan rzeczy był czymś "niższym" niż era racjonalizmu, która zaczęła osiągać swój intensywny rozkwit od wieku XIX do drugiej połowy wieku XX? Na tak postawione pytanie nie da się raczej jednoznacznie odpowiedzieć. Kontakt z emocjami ma niewątpliwie wiele wartościowych aspektów, przynosząc ludzkiemu życiu coś w rodzaju ożywczych soków. Poprzez odczuwanie swoich emocji człowiek może bardziej odczuwać fakt życia - to, że żyje, że wykazuje wrażliwość, odbiorczość i jakąś unikalną cechę (nieco trudną do zwerbalizowania), czyniącą go żywym. Wydaje się jednak, że emocjonalność Europejczyka tamtych czasów miała pewne ograniczające ją wzorce, które w końcu wywołały niezadowolenie, przynosząc rewolucję w postaci zmiany orientacji ludzkości (w tej części świata) na racjonalizm i logiczną świadomość. Tym niedojrzałym wzorcem była poddańska zależność Pan-Niewolnik, która zakłócała i ograniczała naturalny i swobodny przepływ emocji i uczuć. Tego typu ograniczający (co do rozwojowego potencjału jednostki i społeczeństwa) wzorzec funkcjonował zarówno w życiu politycznym, społecznym i zawodowym, jak i religijnym.

Z tego powodu dokonany w wieku XIX przewrót, polegający na dowartościowaniu niezależnego, logicznie funkcjonującego intelektu wydawał się postępem. Umożliwiał bowiem próbę zerwania z poddaństwem, feudalizmem, niewolnictwem itd. Zależność Pan- Niewolnik nie ograniczała bowiem jedynie niewolnika. Przeciwnie - jeszcze bardziej ograniczała ona w rozwoju Pana, czyniąc go bezkrytycznym wobec swojego egoizmu, wad i niedoskonałości. Pozbawiała go motywacji i bodźców do rozwoju. Dlatego właśnie owa racjonalna rewolucja XIX wieku, wybuchła w Europie na stosunkowo dużą, wręcz masową, skalę. Pozytywizm rodził w sercach i umysłach wielu ludzi ogromne nadzieje na postęp i lepszą przyszłość.

Jednak stopniowo coraz więcej osób (np. wielu pedagogów i przedstawicieli rodzącej się nowej nauki o duszy - psychologii) zaczęło odkrywać, że całkowite wyrugowanie emocji również nie jest rozwiązaniem optymalnym. Człowiek racjonalny, o stłumionych i mało rozwiniętych emocjach, nadal był nieszczęśliwy, a dodatkowo potrafił zachowywać się brutalnie i nieodpowiedzialnie (np. niszcząc swoje środowisko naturalne). Sama jego sfera racjonalna nie była w stanie kontrolować biegu jego życia, kierunku jego działania, reagowania i odbioru świata. Można by powiedzieć, że jednostronne ukierunkowanie się na racjonalizm (które dominowało pomiędzy pierwszą połową wieku XIX, a druga połową wieku XX) w dziedzinie osobistego szczęścia człowieka uczyniło go zbyt oschłym, "wysuszonym" emocjonalnie i duchowo, ograniczało pewną, ważną dla pełni życia, sferę. W obszarze społecznym natomiast racjonalnemu i logicznie wyćwiczonemu człowiekowi brakowało rozwinięcia swojej empatii, wrażliwości pozwalającej wczuwać się w to, z czym się styka. A od braku empatii jest już niewielki krok do bezdusznego traktowania drugiego człowieka i przyrody. Rażącym przykładem, takiego braku równowagi w rozwoju osobniczym, były okrutne eksperymenty medyczne, przeprowadzane przez medyków w obozach zagłady podczas II wojny światowej. Kultura dwudziestowiecznego Zachodu dała szereg tego typu przykładów osłabienia w człowieku pierwiastka wrażliwości, na rzecz samych tylko idei rozwoju racjonalnego. Jednak bez troski o emocje, racjonalizm staje się bardzo nieracjonalny.

Druga połowa XX wieku (zwłaszcza jego końcówka) to nowe odrodzenie w kulturze poważania dla sfery emocji w człowieku.. Najbardziej znanym przedstawicielem takiego nowego podejścia wydaje się być psycholog Dawid Goleman, promujący teorię inteligencji emocjonalnej, jak też wielu innych przedstawicieli nurtu psychologii humanistycznej. Teoria inteligencji emocjonalnej zakłada, że dla naszego życiowego powodzenia, spełnienia w życiu zawodowym, rodzinnym i społecznym, inteligencja racjonalna (np. badana testem na inteligencję IQ) nie jest jedyną i najważniejszą cechą; nie tylko ona wpływa na zaradność człowieka. Istotne znaczenie ma bowiem tzw. inteligencja emocjonalna, będąca umiejętnością pracowania ze swoimi emocjami. Inaczej mówiąc, choć cały wysiłek współczesnej szkoły nastawiony jest na rozwijanie intelektu, umysłu logicznego i racjonalnego, to tak naprawdę dojrzałość emocjonalna jeszcze bardziej wpływa na nasze życiowe umiejętności i sukcesy. Goleman doszedł do takich wniosków m.in. odkrywając, że niejednokrotnie najlepsi studenci, najbardziej renomowanych uczelni, nie osiągali spodziewanego sukcesu w życiu. Ci, którzy lepiej radzili sobie ze swoimi emocjami - osiągali lepsze rezultaty, nawet przy niższym poziomie IQ. Badania i teorie Golemana ukazują wiele niedoskonałości współczesnego szkolnictwa, które rozwija w człowieku tylko jeden jego aspekt (zdolność dedukcji), zaniedbując m.in. jego życie emocjonalne, jakby było one zupełnie nieistotną spuścizną ze świata zwierząt. Jednak emocje są istotną siłą życiową człowieka, od której nie jest on w stanie uciec. Odpowiednie rozwinięcie emocji warunkuje umiejętne wykorzystanie swojego tzw. rozumu, odpowiedzialne posługiwanie się świadomością logiczną. Wielu psychologów i myślicieli dostrzega obecnie potrzebę dowartościowania w całości człowieka jego sfery emocjonalnej.

Rodzi się tutaj interesujące pytanie: jaka jest relacja pomiędzy emocjonalnością, a duchowością? Czy postrzeganie emocjonalności przez współczesne nurty psychologii humanistycznej i terapie psychoterapeutyczne jest identyczne z traktowaniem emocji w klasycznych systemach duchowych i szkołach duchowego rozwoju?

Przyjmując często przytaczany w ezoteryce model człowieka (wyróżniający siedem poziomów ciał - od fizycznego, poprzez ciała subtelne, aż do ciała duchowego) można powiedzieć, że systemy duchowe zazwyczaj dążą do harmonijnego rozwoju kilku dopełniających się w człowieku sfer - ciała astralnego (emocjonalnego), mentalnego (myślowego) i duchowego. Takie samo ujęcie byłoby optymalne także dla ideału psychologii, jednak jak wiadomo, posługuje się ona innym aparatem pojęciowym (nazewnictwem), zatem konieczne byłoby przełożenie takiej wizji rozwoju na język i terminologię współczesnej psychologii.

Mówiąc najogólniej - warto dowartościować emocje i zwrócić na nie uwagę, jednak nie warto na samych emocjach poprzestać, ponieważ wywoła to szereg ograniczeń w sferze wolności człowieka, jego kreatywności i życiowego wyrażania się. Oprócz pracy ze swoimi emocjami, równocześnie warto pracować ze swoją zdolnością myślenia, jak i otworzyć się na sferę duchową, niosącą odczucie wewnętrznej wolności, pokoju i jedności ze wszystkim. To osadzenie w wymiarze duchowym stanowi optymalną bazę konstruktywnego używania swojej emocjonalności i potencjału myślowego, jak i zarazem może być skutecznym uzupełnieniem terapii psychologicznej.
Zarówno ezoteryka, jak i psychologia mówi o emocjach niższych i wyższych, które dla odróżnienia niekiedy nazywa się uczuciami, czy uczuciami wyższymi. Mówiąc językiem bardziej psychologicznym emocje niższe są bardziej indywidualne i związane z przetrwaniem jednostki (wola przetrwania, waleczność, determinacja, jak i strach, lęk, złość i wiele innych), zaś emocje wyższe są bardziej uniwersalne, związane z "innymi", z dobrem ogółu, ludzkości, rodziny, grupy itd. (życzliwość, opiekuńczość, przyjaźń, miłość, spokój wewnętrzny itd.). Emocje wyższe zawierają spojrzenie na nasze dobro jakby z lotu ptaka, uwzględniając całość.

(...) Jeśli emocje niższe są dopełniane emocjami (uczuciami) wyższymi, wtedy doświadczamy emocjonalnego spełnienia, a nasza emocjonalna walka nie ma cech paranoi i zastraszonego zwierzątka. Nasza siła przetrwania i emocjonalna walka spełnia się poprzez otwarcie serca - zrozumienie uczuć uniwersalnych, otwarcie się na nie. Wtedy rozwijamy emocjonalną dojrzałość i obiektywizm, rozumiemy punkt widzenia drugiej osoby, przestajemy być emocjonalnymi ślepcami. Znacznie zwiększa to nasze możliwości współdziałania z innymi ludźmi, jak i polepsza komfort bycia ze samym sobą.

(...) Jako obszary bardziej subtelne wnętrza człowieka moglibyśmy potraktować sferę myślenia (konkretnego i abstrakcyjnego) oraz sferę duchową.
Sfera mentalna, podobnie jak emocjonalna ma dwa poziomy. Najprościej można je nazwać myśleniem logicznym-konkretnym i myśleniem abstrakcyjnym. W ujęciu średniowiecznym (u Tomasza z Akwinu) mówiono o "ratio" i "intelectus". Niższe, logiczne myślenie jest najniższą z wyższych funkcji człowieka. Oczywiście ma ono wielką wartość i użyteczność, jednak nie zamyka ono jego możliwości. Posługiwanie się racjonalnym umysłem daje niekiedy duże korzyści i warto ćwiczyć tę sferę, podobnie jak ćwiczy się mięśnie. Logiczny, racjonalny umysł przydaje się nam w wielu konkretnych życiowych sytuacjach, w radzeniu sobie ze światem materialnym, światem rzeczywistości mechanicznej. Jednocześnie posiadamy bardziej subtelne poziomy myślenia, jak myślenie abstrakcyjne, czy poprzez całościowy ogląd - intelekt bardziej związany z naszą intuicją. Dopiero połączenie logicznego, racjonalnego umysłu z intuicyjnym intelektem nadaje naszemu poziomowi mentalnemu odpowiednią żywotność i polot. (...)

Dodatkowo jesteśmy w stanie odczuwać swoje ciało duchowe. Z jego poziomu wszystko jest jednością, a my sami jesteśmy w domu. Żyjąc w jakiejkolwiek części wszechświata i będąc w jakiejkolwiek sytuacji, nigdy nie opuszczamy swojego domu, którym jest świat wiecznej energii i światła. Mając taką perspektywę jesteśmy w stanie bardziej twórczo i odpowiedzialnie używać zarówno swojego potencjału mentalnego (myślowego), jak i emocjonalnego.

Praca z emocjami ma znaczenie z kilku powodów. Po pierwsze, jeśli nie pracujemy z emocjami, a jedynie rozwijamy intelekt (logiczne myślenie, rozum), to nasze emocje mogą pozostać bardzo prymitywnymi i mało rozwiniętymi. Wtedy będziemy zwierzątkiem z bardzo ostrym intelektem (umysłem racjonalnym, logicznym). Zapewne nie uczyni nas to szczęśliwymi, a nasze otoczenie nieraz oberwie od nas po głowie (z powodu niedorozwoju naszej wrażliwej empatii). Dodatkowo często mówi się o urazach emocjonalnych, które w naszym ciele emocjonalnym krwawią i ropieją, niczym rany w ciele fizycznym. Powoduje to olbrzymi dyskomfort życia. Przeżywamy te rany, i nie potrafimy sobie z nimi poradzić. Praca z emocjami oznacza zwłaszcza rozwój uczuć wyższych. Uczucia wyższe działają na pomieszane i chore niższe emocje niczym lek na chorego. Pomocne i cenne są także praca z oddechem i praca z ciałem (fizycznym).

Rozwijając uniwersalną miłość i życzliwość w sercu, harmonizujemy i uzdrawiamy uczucia niższe, wprowadzamy je w zdrową i zharmonizowaną częstotliwość, rezonującą z całością (procesów życiowych, prawem życia, nieskończoną duchową energią). Powinniśmy się zatem otworzyć jednocześnie na emocje niższe i uczucia wyższe; wtedy odkryte zaburzenia w emocjach są leczone uzdrawiającym "światłem" (ich subtelną energią) uczuć wyższych. W takim procesie uczucia (emocje) niższe stają się takim aspektem naszej energii miłości, który ma związek z naszym komfortem życia, samoakceptacją i przetrwaniem. Ich energia jest dla nas cenna. Problemy sprawiały nam one tylko wówczas, kiedy nie były zharmonizowane z całością nas samych, z naszymi uczuciami wyższymi.

(...)

Wiele ścieżek duchowych, mniej lub bardziej, posługuje się emocjonalnością, pracuje z emocjami, rozwija uczucia wyższe. Przykładem jest tu chrześcijaństwo, ruch bhakti, oddanie dla nauczyciela w hinduizmie, uniwersalna miłość do wszystkich istot w buddyzmie mahajany. Istotne jest to, że emocje w ścieżkach duchowych nie są celem samym w sobie. Nie otwieramy się na emocje po to, aby pozostać w emocjach, ale po to, aby przebić się do rzeczywistości duchowej, znaleźć równowagę i wyważoną proporcję pomiędzy emocjonalnością, mentalnością (zdolnością myślenia) i duchowością. Odczuwamy zdrowe instynkty i emocje dotyczące nas, pokój i życzliwość wobec innych, przenikliwość umysłu logicznego i intuicyjność intelektu wyższego, a także jedność i spełnienie rzeczywistości duchowej. Doświadczamy zarówno wrażliwości, jak i zdrowego dystansu, chroniącego nas przed pomieszaniem. W pozalogicznym stanie duchowym jednoczesne występowanie przeciwieństw jest czymś zupełnie możliwym i naturalnym. Możliwe staje się równoczesne doświadczanie wewnętrznego spokoju, nieustraszoności i niezależności, przy jednoczesnym odczuwaniu wrażliwej miłości, empatii i intensywności doznawania.

Rafał Seremet (z "Alchemia i moc medytacji")









Free Web Hosting