- OTWARTY UMYSŁ -
PORTAL DLA LUDZI O OTWARTYM UMYŚLE I SZEROKICH HORYZONTACH
Anthony de Mello - mistrz duchowy czy krzewiciel herezji?


STRONA  GŁÓWNA
RELIGIEALCHEMIAPSYCHOLOGIAINDIETYBETSŁOWIAŃSZCZYZNAZDROWIE
WALKA ZE STRESEMFENG SHUIUFOEZOTERYKA - POLECAMY - PORADNIKI

Anthony de Mello - mistrz duchowy czy krzewiciel herezji?


Anthony de Mello (1931-1987) był jezuitą z Indii, który zasłynął z nowego spojrzenia na chrześcijaństwo i duchowość oraz autorstwa wielu, niezwykle poczytnych na całym świecie książek, m.in. "Śpiew ptaka", "Sadhana - ścieżka do Boga", "Przebudzenie", "Modlitwa żaby". W swoich ujmujących bezpośredniością książkach de Mello wykorzystywał zarówno zasady założyciela zakonu jezuitów - Ignacego Loyoli, jak i zasady psychoterapii i mądrość Wschodu. W miejsce wyznawania określonych przekonań i dogmatów religijnych eksponował rzeczywisty, doświadczany we własnym wnętrzu, rozwój duchowy. Jego ujęcie duchowości było w chrześcijaństwie czymś nieco nowym (w miejsce historycznej perspektywy dziejów zbawienia - eksponował "tu i teraz", w miejsce słów, zasad teologii i dogmatów wiary - ciszę i egzystencjalne doświadczenie wymiarów duchowych). To nowe spojrzenie ojca de Mello z jednej strony wywołało fale ogromnego zainteresowania jego książkami i osobą - zarówno wśród poszukujących chrześcijan, a nawet wśród ludzi nie związanych z katolicyzmem - a z drugiej strony wywołało pewną krytykę ze strony Stolicy Apostolskiej. Watykan już pod koniec życia Anthony'ego de Mello niepokoił się jego działalnością, a w jedenaście lat po jego śmierci kard. Ratzinger, reprezentując watykańską Kongregację Nauki Wiary, stwierdził, że szereg przez niego (de Mello) popularyzowanych tez "nie jest do pogodzenia z wiarą katolicką i może prowadzić do poważnych szkód".

To krytyczne spojrzenie na treść książek indyjskiego jezuity wywołało spore poruszenie w świecie chrześcijan. De Mello był, i jest nadal, często wykorzystywany w duszpasterstwie. Wielu wiernych czuło i czuje, że oczyścił on ich wewnętrznie, nadał ich wierze nową głębię i intensywność, zdecydowanie wzbogacił ich życie duchowe. Po krytycznej wypowiedzi Kongregacji Nauki Wiary sprzedaż książek de Mello w wielu państwach wzrosła kilkakrotnie. M.in. obawiano się, że zostaną one całkowicie wycofane z obiegu. Skończyło się na wprowadzonych już wcześniej do nich adnotacjach o ich, nie do końca katolickim, przesłaniu.

Próbując spojrzeć na problem bardziej bezemocjonalnie i refleksyjnie nasuwa się myśl, że Kościół potrzebuje takich ludzi jak de Mello, aby przetrwać, aby nadal odpowiadać potrzebom współczesnego człowieka. Bez wątpienia w świecie zachodnim bardzo zdecydowanie spada zainteresowanie chrześcijaństwem, a zwłaszcza naukami Kościoła Rzymskiego. W takich państwach jak USA, czy Holandia, oraz w wielu innych, praktycznie nie ma prawie żadnych powołań kapłańskich, a wierni przychodzą na nabożeństwa w liczbie symbolicznej. Cokolwiek byśmy o tym nie sądzili, wniosek nasuwa się jeden - jeśli nic się nie zmieni, za jakiś czas Kościół może w świecie zachodnim stać się czymś zupełnie marginalnym. Być może jedynym sposobem na zmianę tego trendu byłyby istotne duchowe przemiany np. takie, jakie zapoczątkował Jan XXIII zwołując Sobór Watykański II. To właśnie wtedy wprowadzono do nabożeństw język ojczysty, otworzono się bardziej na dialog miedzy innymi chrześcijanami i ogólnie ekumenizm, zaakceptowano postęp cywilizacyjny. Dzisiaj, kiedy sama tylko zwyczajowość nie motywuje ludzi do religii, na nowo wyłania się potrzeba ożywienia duchowości w Kościele. Stąd pewnie tak duże zainteresowanie ojcem de Mello, gdyż w miejsce dogmatyzmu zaproponował on czystą, zgodną ze współczesną wiedzą psychologiczną, duchowość.

Życie Antonego de Mello

Od dziecka był osobą wybitną. Odznaczał się niespotykaną kontaktowością i szerokimi zainteresowaniami. Do Towarzystwa Jezusowego wstępuje w prowincji Bombaj w wieku 16 lat. Delegowany na studia filozoficzne do Hiszpanii zgłębia tam duchowe ćwiczenia św. Ignacego Loyoli pod kierunkiem ojca Calverasa, uważanego za wybitnego ich znawcę. Następnie zdobywa tytuł naukowy w zakresie psychologii na Uniwersytecie Loyoli w Chicago. Ponadto przez rok studiuje na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W niedługi czas po powrocie do Indii zastaje wybrany jako osoba odpowiedzialna za formowanie młodych jezuitów w przełomowych czasach posoborowych. Coraz bardziej skłania się ku swojemu rozumieniu duchowości i chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo pojmuje jako ruch ku duchowemu przebudzeniu ludzkości. Zakłada "Instytut Sadhana" zajmujący się kształceniem kierowników duchowych dla domów zakonnych, ośrodków duchowości i seminariów. Rozpoczyna pisać książki i prowadzić kursy na wielu kontynentach. Czując się bardzo szczęśliwy ze swego przedsięwzięcia i wierny obranym celom, będąc u szczytu sławy i popularności, Anthony de Mello umiera nagle na atak serca 2 czerwca 1987 r. w Nowym Jorku, gdzie przybył, aby prowadzić serię wykładów i seminariów.

Krótkie spojrzenie na przesłanie chrześcijaństwa

Anthony de Mello, jak większość nowatorów był odbierany dwojako - przez jednych krytycznie, przez innych z ogromnym uznaniem, Środowiska konserwatywne pojmują istotę religijności zwłaszcza jako wierność tradycji. Dlatego dosyć niechętnie (ostrożnie i nieufnie) odnoszą się do działań takich, jakie prowadził ojciec de Mello. W oryginalnym, wczesnym chrześcijaństwie zauważa się jednak zasadę zgoła przeciwną - Jezus Chrystus z Nazaretu jest, zgodnie z przekazami Ewangelii, nieakceptowany przez tradycyjne, ortodoksyjne duchowieństwo judaistyczne, m.in. z powodu swojej skłonności do odchodzenia od sztywnych, zwyczajowo zakorzenionych tradycji. Sens obyczajów religijnych pojmuje zazwyczaj nie dosłownie, ale bardziej w ich ukrytym znaczeniu. Jest na to w Ewangeliach szereg przykładów. Wielbienia Boga nie wiąże najbardziej z mówieniem "Panie, Panie", ale z postawą serca, w czystości nie eksponuje najbardziej rytualnego obmywania dłoni, ale jeszcze bardziej spokój umysłu. W zasadzie duża część nauk przekazanych w Ewangelii to właśnie wyjaśnienia Jezusa, że nie należy trzymać się sztywno zewnętrznych obyczajów i tradycji (w tym przypadku judaistycznej), ale bardziej pojmować ich wewnętrzny sens.

Pierwsi Chrześcijanie z jednej strony powołują się na tradycję Izraela, aby podkreślić, że ich duchowy mistrz i nauczyciel Jezus Chrystus był właśnie tym mesjaszem przepowiadanym już przez proroków. Z tego powodu chrześcijaństwo przyjmuje Stary Testament jako część swoich świętych tekstów, jednak księgi proroków z okresu niewoli babilońskiej umieszcza na końcu tekstów starego przymierza (w oryginale były one w środku księgi Tanah). Taki układ tekstu ma na celu stworzenie pomostu pomiędzy dawną i nową epoką (Starym i Nowym Testamentem). Ale pomimo tego, że Chrześcijanie pierwszych wieków przejmują w jakimś stopniu tradycje judaistyczne, to jednak ich postawa nadal nie jest typowo tradycjonalistyczna. Wobec tradycyjnego judaistycznego pojmowania religii są w dużym stopniu w opozycji. Z jednej strony kontynuują kierunek mistrza - w miejsce dawnego Prawa wprowadzając nowe Prawo Miłości, a z drugiej strony Jezus Chrystus jest dla nich jednocześnie człowiekiem i Bogiem. Jest to zupełnie nowe pojmowanie religii. Oczywiście istniały wtedy długotrwałe spory i poszukiwania doktryny stabilizującej status Jezusa Chrystusa. Dla naszych rozważań najistotniejsze jest tu jednak to, że bez wątpienia początkowe, wczesne chrześcijaństwo nasycone jest postawą nowego odkrywania sensu rzeczywistości i ładu świata. Wydaje się, że poprzez kolejne stulecia, kiedy Kościół ustabilizował się jako instytucja i określił szczegółowo swoje dogmaty, jednocześnie historia jakby zatoczyła koło. Kapłani często na nowo stali się obrońcami tradycji, powołując się na twórców ruchu, którzy właśnie w sposób istotny od sztywnego tradycjonalizmu odeszli.

Robiąc w tym miejscu małą dygresję do mądrości Chin, możemy powiedzieć, że w życiu człowieka istotne jest zarówno osadzenie się w tradycji i więzi z przodkami, jak i rozwinięcie swojej kreatywności, postawy twórczej, kiedy to my sami wnosimy do rzeczywistości jakiś autentyzm i jesteśmy także współtwórcami naszej rzeczywistości - jesteśmy osobą dojrzałą i odpowiedzialną. Inaczej można by powiedzieć: czerpmy z przeszłości, ale nie bądźmy bierni.

Rozważania o działalności i nauczaniu Anthony'ego de Mello

Anthony de Mello wydawał się właśnie taka równowagę swoim nauczaniem prezentować. Podobnie jak u pierwszych Chrześcijan, nie było dla niego sprawą najważniejszą zachowanie sztywnej wierności wobec tradycji, ale raczej duchowe przebudzenie wnętrza człowieka. Podobnie, już w tekstach Nowego Testamentu odnajdujemy nacisk położony na nowe narodzenie z Ducha, co właśnie wyraża fundamentalną, podstawową ideę drogi duchowej - przebudzenie się do życia duchowego. W tym kontekście patrząc Anthony de Mello był całkowicie zgodny z zasadniczym przesłaniem chrześcijaństwa. Jednak, w istocie, wypowiedzi Kongregacji Nauki Wiary nie tyle zarzucają ojcu de Mello odejście od podstaw chrześcijaństwa, co raczej pewne odejście od założeń Kościoła. Jednakże i w tej kwestii można się spierać, co do słuszności zarzutów. Podobnie jak wspomniany Jan XXIII i Sobór Watykański II był otwarty na ewolucję Kościoła i dostosowanie jego fundamentalnego przesłania do czasów, w których się działa i naucza (bez czego Kościół traci swą funkcję użyteczności i pomocniczości), tak też Anthony de Mello podjął istotne wyzwanie współczesnych czasów. Żyjemy w czasach charakteryzujących się ogromnym przepływem informacji i wykazujących silne tendencje globalistyczne. Coraz więcej mówi się o globalnej wiosce i faktem niezbitym jest spotkanie się na świecie wielu kultur i tradycji. Współcześni Chrześcijanie nie popierają już łapania murzynów w Afryce jako swoich niewolników, ani nie zachwycają się wyniszczeniem np. kultury Inków przez konfiskadorów. Zamiast tego przyjęli mentalność czasów współczesnych, ponieważ są ich częścią. Oznacza to, że dialog Kościoła z np. kulturą duchową Wschodu jest nie do uniknięcia. O ile na przełomie tysiącleci I /II czasy były takie, że Kościół mógł w dialogu z rdzennymi religiami Europejskimi często stosować argument miecza, to w dzisiejszych czasach jest to raczej niewykonalne. Jedyna możliwa dzisiaj relacja - to wzajemny, oparty na szacunku, dialog.
I właśnie m.in. takiego dialogu podjął się Anthony de Mello (wcześniej podjęli się tego m.in. japoński jezuita i mistrz Zen Hugo Enomiya-Lassalle, Bede Griffiths, czy Thomas Merton). Jego dzieło przepełnione jest pokojem, ciszą i kontemplacją. I w tym miejscu bez wątpienia przekazuje on ideały dawnych tradycji zakonnych. Co charakterystyczne dla ojca de Mello - z jego kontemplacji ciszy emanuje ciepło miłości i radość. I, co bardzo nowatorskie, de Mello nie buduje jakiejś wewnętrznej przepaści pomiędzy głębokim życiem kontemplacyjnym, a codziennością. W tym miejscu widoczne jest jego bardzo duże uznanie dla szkoły medytacji Zen. Rozwinięta w Chinach, a mająca swe korzenie jeszcze w Indiach czasów Buddy Gautamy Siakjamuniego, szkoła Chan (Zen) kładzie istotny nacisk zarówno na poznanie ciszy i kontemplacji, jak i na połączenie tych doznań z życiem codziennym. O ile często w historii chrześcijaństwa wierni niejednokrotnie chcieli się chronić od złych wpływów świata, o tyle adepci Zenu czuli się na tyle mocni wewnętrznie, że na pewnym etapie rozwoju, chaos świata w żaden sposób nie zakłócał ich kontemplacji. Wręcz przeciwnie - pędzący i pomieszany świat był doskonałym miejscem do dalszego treningu - pogłębiania i umacniania swojego rozwoju duchowego (umocnienia się w doświadczaniu wewnętrznego pokoju, wolności i miłości). Co ciekawe, nieco podobne analogie możemy odnaleźć u samego Jezusa. Przypisuje mu się przecież bezwarunkową miłość, z której nie wykluczał on nawet grzeszników, emanował niezachwianą wiarą, że dzięki miłości i boskiemu błogosławieństwu, żadne "światowe" (pomieszane) okoliczności nie są w stanie splamić jego samego. W dalszym rozwoju chrześcijaństwa nieco utracono ten aspekt nauczania Mistrza. Prawdopodobnie było to pod wpływem skrajnie dualistycznych szkół gnostyckich, których wpływ na wczesne chrześcijaństwo był dosyć istotny.

Znamienne i charakterystyczne we współczesnych czasach jest jednak to, że właśnie zbudowanie owej dualistycznej przepaści między praktykującym chrześcijaninem a grzesznym światem (życiem codziennym), jest obecnie najsłabszym punktem nauki Kościoła. Nawet, jeśli istnieją doktrynalne wyjaśnienia w społecznej nauce Kościoła, które zachęcają wiernych do aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym, to jednak głęboko, we wnętrzu przesłania, niejednokrotnie funkcjonuje rozdarcie miedzy świętością, a grzesznym światem profanum (taki kierunek wydaje się np. reprezentować Radio Maryja). Czynnik ten jest jedną z głównych przyczyn spadku popularności (a także użyteczności i pomocniczości) Kościoła we współczesnych społeczeństwach zachodnich. Wiele ludzi Zachodu z tego powodu albo zupełnie zarzuca zainteresowanie duchowością, albo też zwraca się np. ku naukom chińskiego, czy japońskiego Zen.
Patrząc w takim świetle na nauczanie Anthonego de Mello można powiedzieć, że utrafił on w najbardziej newralgiczny i potrzebujący pomocy punk współczesnego chrześcijaństwa. W swojej duchowej przenikliwości uchwycił to, co szczególnie potrzebne jest współczesnym chrześcijanom - doświadczenie świętości także jako ciszy oraz otwarcie się na przeniesienie tego świętego, a zarazem podstawowego i naturalnego, doświadczenia sacrum (tajemnicy) w życie codzienne. Codzienne obowiązki w pracy i w domu, spędzanie wolnego czasu i kontakty towarzyskie - to wszystko może być częścią autentycznego duchowego doświadczenia. I właśnie na takie ponadczasowe i ponadkulturowe treści, treści wartościowe dla każdej religii, która chce być autentyczna i dojrzała, otwierał ludzi nieprzeciętny jezuita, ojciec Anthony de Mello. Jak to ocenimy - niech pozostanie to sprawą każdego z nas.

Rafał Seremet











Free Web Hosting